środa, 31 października 2012

Rozdział 3.

-Harry ? yy co Ty tu robisz ? miałeś przecież czekać na mnie w parku. tak ?
-oczywiście, że miałem czekać w parku ale ale ...
-ale ?-spytałam
-ale nie mogłem się doczekać !
-oj Harry, Harry, Harry wiesz dobrze, że nawet 5 min. nie minęło.
-no wiem Caro wiem ale jak się na kogoś czeka to czas się dłuży :)
-ah, no dobrze dobrze więc chodźmy już stąd-podsumowałam.
-okey
-no daj !
-ale, że co ?
-daj zakupy, chyba nie będziesz tego sama targać-wyszczerzył ząbki.
-oj no dobrzee.
-no-powiedział zadowolony z siebie.
Gadaliśmy, śmialiśmy się było naprawdę cudownie chciałam żeby tak było już zawsze. Ale niestety już, już doszliśmy do mojego domu. A tak chciałam jeszcze choć trochę z nim pobyć. Robiło się powoli ciemno. Jak szybko zleciał mi dziś dzień.
-więc, to tutaj.-spojrzałam ze smutkiem w oczach.
-a, dobrze, więc ja już chyba mogę iść, dobranoc Caroline.
-dziękuje Ci za pomoc i za dziś :) dobranoc.
-ale poczekaj wsunął mi do kieszeni żółtą karteczkę.
-no to mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy!-rzuciłam szybko bo już odchodził.
-na pewno-krzyknął.
Odwróciłam się w stronę drzwi.
-AAAA- wydarłam się.Moje krzyki było słychać jeszcze 2 przecznice dalej.
-Gdzie są moje klucze ?!-mówiłam sama do siebie. Super. Zgubiłam klucze a dopiero co je dostałam ! Byłam wściekła. Siedziałam na wycieraczce, gdy pomyślałam sobie, że fajnie jakby był tu ze mną Hazza. Tak bardzo lubiłam spędzać z nim czas. Robiło się coraz ciemniej musiałam przecież coś zrobić nie mogłam tak siedzieć całą noc. Przemarzłabym zresztą już przemarzłam. Było mi bardzo zimno. Chciałam sięgnąć po telefon i natknęłam się na karteczkę od Harrego. Otworzyłam. Był tam numer, jego numer ! Napisałam :
"Hi, this is me, Caroline :)" (hej, to ja Caroline). Nie odpisał. W sumie nic dziwnego było już późno. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Ktoś dzwonił, bez zastanowienia odebrałam nie patrząc kto to.
-halo ?-odezwał się głos z drugiej strony. Nie za bardzo wiedziałam kto to. 
-Harry ?- ale zapytałam dla upewnienia.
-hahahaha ... nie to nie Harry, tu Louis.
-okeeeeey.
-zabraliśmy loczkowi telefon i dzwonimy do wszystkich.
-ahaa no dobra.- lekko zdziwiona.
-no więc dodzwoniłem się do ?
-do Caroline.
Nagle zrobiło się cicho ale zaraz było słychać krzyki wszystkich. "Aaaa Hazzuś ma dziewczynę, Hazzuś ma dziewczynę, Hazzuś ma dziewczynę ! ! !." i zaraz usłyszałam głos Harrego. Za wszelką cenę chciał odzyskać swój telefon.
-Caroline ? Caroline ?
-tak, ?
-uff, dobrze, że jeszcze tu jesteś, możemy pogadać ?-powiedział ściszonym głosem.
-no tak jasne.
-więc przepraszam, przepraszam, przepraszam za to wszystko, za tą całą szopkę ale no zrozum chłopcy.
-hahaha no pewnie rozumiem, nic nie szkodzi, nic się nie stało.-obok mnie przejeżdżał jakiś samochód i było mnie kiepsko słychać.
-yy, Caroline ?
-słucham ?
-gdzie Ty teraz jesteś ? jeśli mogę spytać.
-ja no hm no ja jestem na dworze przed domem.
-ale przecież jest już późno i zimno i ...
-Harry spokojnie nic mi nie jest.
-ale co Ty robisz na dworze ? o tej porze, już do domu.
-no bo widzisz zgubiłam klucze do domu i siedzę na wycieraczce i-nie dał mi skończyć.
-CO ?! trzeba było do mnie od razu dzwonić, już jadę.
-ale Harry nie przecież nie trzeba, nie musisz.
-już jadę i bez żadnego ale.

 xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
dziękuję za taką liczbę wyświetleń jaraam się każdym ;**** seriooo ^,^ ! więc odwiedzajcie, komentujcie i rozpowszechniajcie ! proszę waaas ! ;D ktoś to czytaaa ? ;p
a tu dla was Hazza:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz