sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 13.



**Caro**

(parę dni później, po wyjściu Caro ze szpitala.)

-Harry, muszę z Tobą porozmawiać..
-wiem, chodzi Ci o Christy, -przerwałam mu.
-tak, ja nie mam zamiaru nawet jej poznać i nie zapraszaj jej do mnie do domu bo jej nie wpuszczę.
-zachowujemy się jak dzieci !. proszę Cię !.- powiedział.
-nie, Harry to Ty zachowujesz się jak dziecko !. GDYBYŚ WRESZCIE PRZEJRZAŁ WIDZIAŁ BYŚ, ŻE CZUJE DO CIEBIE COŚ WIĘCEJ !. HARRY KOCHAM CIĘ IDIOTO !. a Ty mi nawijasz tylko o tej swojej...-przerwał ... całując mnie. Delikatnie, niepewnie, subtelnie i ciepło. To by trwało wieki gdyby nam ktoś nie przerwał. Christy. Miałam wrażenie jak bym zaraz miała eksplodować ze złości. KTO JĄ KURWA WPUŚCIŁ DO MOJEGO DOMU ?!.
-O, widzę, że przeszkadzam !.-powiedziała dziwnie oburzona.
-tak przeszkadzasz !. -krzyknęłam.
-nie !.-Harry się ze mną kłócił.
-jak nie ?!. i w ogóle kto Cię tu wpuścił Ty tępoto ?!.
-drzwi były otwarte a Harry mówił, że mogę wpadać. -ironicznie się uśmiechnęła.
-że co proszę ?. powiedziałeś tak ?.-byłam cała czerwona ze złości.
-nie naprawdę ona kłamie !.-zaprzeczał jakoś tak, że mu nie wierzyłam.
-Harry i Ty… Christy GET OUT OF MY HOUSE !. NOW.
-ale..
-wyjdź.
Christy od razu go wzięła z sobą i wyszli. Jak na nią patrzę to jest mi nie dobrze a jak patrzę na nich razem to po prostu sram tęczą. Jezu, męczący dzień. Idę coś zjeść. Jedzenie zawsze poprawia mi humor. Może dlatego tyle jem ?. Wydaje mi się, że powoli wracam do normalnego trybu życia. Powoli, bardzo powoli. Leżę tak sobie na łóżku i nie myślę po prostu jestem nie obecna czasem tylko spojrzę na mój telefon który ciągle dzwoni… 15 od Lou 14 od Hazz i 2 od … mamy ?. muszę oddzwonić. Zwlekłam swe cztery litery z łóżka, chwyciłam telefon i wybrałam numer.
-halo ?.
-cześć mamo, widzę, że dzwoniłaś ale nie mogłam odebrać coś chciałaś ?.
-tak, nie bardzo rozumiem dlaczego ostatnio znalazłaś się w szpitalu chciałam o tym porozmawiać.
-jaa, no wzięłam za dużo jakiś   przeciwbólówek no rozumiesz po prostu zemdlałam i musiałam zostać w szpitalu trochę dłużej.
-zaraz, zaraz czy chcesz mi powiedzieć, że to była próba samobójcza ?!.
-nie !. naprawdę nie !. to był przypadek.
-takie rzeczy nie zdarzają się przypadkiem !.
-Jezus Maria dlaczego moja córcia chciała się zabić boże………
-mamo to nie tak, daj mi coś powiedzieć !.
-nie Karolina,
-nie nazywaj mnie tak !.
Tak masz na imię !. koniec tego za tydzień przyjeżdżamy do Ciebie i zabieramy Cię powrotem do Polski.
-, że co ?!.
-właśnie to co słyszałaś.
-JA PIERDOLE NIE.
-nie przeklinaj i koniec, żadnego ale porozmawiamy jutro jeszcze dobranoc.
(rozłączyła się) Zaraz nie wyrobię. Moje życie dochodziło już do ładu ale nie lepiej zabrać mnie powrotem do Polski i wszystko zjebać. Nie, nie, nie tylko się teraz nie denerwuj tego najmniej potrzebuję. Dobra wypadało by o tym komuś powiedzieć ale no cóż wychodzi na to,  że nie wszystkim zawsze pasuje mój charakter cóż… po prostu nie mam komu. Mój telefon zaczął dzwonić znowu, nie chciałam odebrać ale nie dawało mi spokoju kto dzwoni. Lulu.
-tak ?.
-co tak długo ?. dzwonię i dzwonię…
-to nic tylko eh nie ważne, w sumie tęsknie za Tobą.
-no i bardzo dobrze !.
-co….
-no bo wracam.
-co, ale jak ?. kiedy ?. dlaczego ?. opowiadaj mi !. już. ;) wszystko ze szczegółami.
-no więc widzisz , praca jest kompletnie do dupy nawet szkoda opowiadać mówię Ci powiedziałam sobie, że nie ma co na siłę i wracam do was, cieszysz się chociaż ?.
-JEZU TAK BARDZO BARDZO BARDZO !. <3
-ja też, ale kończę już bo późno resztą za połączenie tyle kasy bulą..narreczki dobranoc.
-branoc, branoc.
Strasznie szybko mi zleciał ten dzień. Sytuacja z Harrym ehh z deszczu pod rynnę. NO ALE LULU WRACA. I na chwilę zapomniałam o tym, że wrócę do Polski…



Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM nie będę wam wszystkiego tłumaczyć ... wiem, wiem długo mnie nie było cóż wracam pełną parą blog spowrotem wraca w obieg mam nadzieję że bd bardziej ciekawie. ;*************** pozdruffki dla wszystkich <3 kc kc kc.



(może dlatego, że w Twojej bluzie czułam się bezpiecznie)

sobota, 2 lutego 2013

Jeeejaa !. dziś coś innego ;*



Tak więc mamy 2.02.2013r. i zapewne wiecie, że Harry miał wczoraj urodzinkiii !. *,* staraa dupaa !. <3 to parę foteeek z jego 19th bday party ;D ^^











Parę moich komentarzy do zdj.-->
Party Hard ;D
Ale ta koszula jest zajeebista !.
Hahaha nie stabilnie ?. XD
Leave him !. he’s mine !. <3
Nialler !.
Mina mówi sama za siebie. Cóż w końcu już 19 !.
Torciiik ?. *,*
Dzikie tańce. xD
Znaczy imprezka udana !. <33
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
na razie to na tyle ;D albo dziś albo jutro bd 13 więc nie długo ;* dzisiaj wpis trochę inny ale co tam !. ^^ podoba wam się ?. ;33 // miałam więcej foteeczek ale te wystarczą ;]
~Karciiik !. Byeee !.;>

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 12.



**Harry cd.**

Jej stan polepsza się z godziny na godzinę. To bardzo dobrze. W ciągu najbliższego tygodnia powinna dojść do siebie. Tak przynajmniej mi powiedziano. Dziś przyjeżdżają jej rodzice. Przypuszczam, że nie będą zachwyceni i będą chcieli wyjaśnienia. Co ja im wtedy powiem ?. Teraz muszę wrócić do domu, przebrać się, umyć i przynajmniej zjeść śniadanie. Muszę wszystko wytłumaczyć chłopcom. A po południu wrócę do Caroline, do szpitala.
-halo ?.- odebrałem telefon.
-gdzie Ty jesteś !.
-spokojnie, już idę, będę za 20 min. ok ?.
-nie-zaprzeczył Lou.
-jak to nie ?.
-gdzie teraz dokładnie jesteś ?.- dopytywał się.
-no obok tego dużego centrum handlowego… ale po co Ci to ?.
-jadę po Ciebie- stwierdził.
-co, serio ?. nie możesz wytrzymać tych 15 min. ?.
-ee, 20 min !. –poprawił mnie- nie, nie mogę !. stęskniłem się i pyzatym żądam wyjaśnień, my wszyscy !.
-dobra, czekam.
-ok. !.
Usiadłem sobie na ławce niedaleko i czekałem. Naprawdę nie minęło 5 min. i widziałem jak Loui nadjeżdża. Wsiadłem i pojechaliśmy.
-więc co masz mi do powiedzenia ?.
-widzisz, wczoraj poszedłem do Caroline żeby z nią porozmawiać w domu zastałem ją nieprzytomną i wezwałem karetkę. Zawieźli ją do szpitala, a ja pojechałem razem z nią. Po jakimś czasie powiedziano mi, że przedawkowała jakieś leki…po prostu zostanie dłużej w szpitalu, obawiam się, że to wszystko moja wina i jej rodzice dziś przyjeżdżają i ..- zrobiłem pauzę.
-rozumiem, będziesz musiał im to jakoś wytłumaczyć.
-tyle, że sam nie wiem jak ponieważ nie wiem właściwie wszystkiego.
-dobrze już Cię nie męczę pogadamy jeszcze później teraz dam Ci odpocząć ;).
-dzięki.
Dojechaliśmy do domu, Lou odpowiedział chłopakom wszystko za mnie więc miałem spokój. Zjadłem coś i poszedłem się umyć. Dochodziła już 12 niedługo chciałem wyjść więc musiałem się pośpieszyć. Przebrałem się tylko w czyste ubrania i chciałem wychodzić ale Liam mnie zatrzymał.
-tym razem wróć na noc do domu okey ?.
-jasne, będę tak za dwie godziny, rozumiesz muszę..- przerwał mi w pół zdania.
-nie ważne.. streszczaj się Harry, przypominam Ci, że mamy dziś wywiad, idziemy do radia pamiętasz ?.
-tak, oczywiście !.- jezuu, na śmierć zapomniałem !.
-to dobrze idź później do mnie zadzwoń to Loui po Ciebie podjedzie.
-nie potrzeba mi..
-nie chcę tego słyszeć przyjedzie i tyle.
-nie jestem dzieckiem !.-wykrzyczałem i trzasnąłem drzwiami. Już mnie tam nie było. Czasami Liam zachowuje się dziwnie. Po za tym odnoszę wrażenie jakby nie podobało mu się to, że zadaję się z Caroline…i jeszcze ten wywiad dziś. No nic spacerowałem parkiem do szpitala. Niestety. Nagle napadła mnie chmara fanek.  Byłem oczywiście dla nich miły, zrobiłem sobie z każdą zdjęcie, autograf norma. Ale tak naprawdę byłem już zły, ponieważ śpieszyłem się do Caro. Wreszcie doszedłem do szpitala. Jak lekarz mnie zobaczył to od razu poprosił żebym poszedł z nim do gabinetu.
-posłuchaj Harry, rodzice Caroline zadzwonili dziś do mnie z rana.
-tak ?.
-widzisz ich lot został odwołany..
-oo !. czyli dziś nie przyjdą ?.
-jest też dobra wiadomość Caroline wybudziła się ze śpiączki.
-jezuu, to wspaniale i nic jej nie jest tak ?.
-poczekaj spokojnie młodzieńcze, skoro wraca do zdrowia jej rodzice postanowili, że nie przyjadą w tym miesiącu.
-a będę się mógł z nią zobaczyć ?.
-zaraz, postanowili także, iż jesteś jedyną bliską jej osobą, że wszelkie informacje na temat jej stanu oraz wszystkiego innego będziesz otrzymywał także Ty Itak możesz się z nią zobaczyć wiesz gdzie leży ?.
-tak wiem, dziękuje !.
-ale tylko nie za długo, jest zmęczona.
-dobrze.
Szedłem korytarzem i czułem jak kolana mi miękną. Co ja jej powiem ?. Nie miałem pojęcia o co zapytać. Ale trudno, raz się żyję. Powoli otworzyłem drzwi nr.38.
-Caroline ?.
-Harry ?.-powiedziała cicho.

**Caro**
-Harry ?.
-Caro, ja przepraszam, ja..
-nie Harry, przecież to nie Twoja wina właśnie pewnie chciał byś dlaczego tu dziś leżę.
-tak , całe dwa dni i ja się martwiłem- powiedział nie pewnie.
-wiem Harry.
-wiesz ?. Ty..
-niee !. lekarz mi powiedział.
-więc nie do końca wszystko pamiętam..wiem, że wszystko się waliło,
-wszystko ?.
-moje życie, nie chciałam tego co się zdarzyło, teraz już za późno.
-Caroline ?.
-tak ?.-bałam się co powie.
-chcesz zacząć od początku ?.
-tak.
-dobrze.
-Harry nie chcę Cię wyganiać ale przespałabym się i rozumiesz Ty też musisz odpocząć jedź do domu włącz sobie TV haha no wiesz.
-jezuu, właśnie mam dziś wywiad dzięki to ja lecę.
-papa Harry pozdrów resztę ode mnie.
-wiesz, miło znów widzieć uśmiech na Twojej twarzy.
Powinnam niedługo wyjść ze szpitala. Harry wyszedł i zostałam sama. Znowu. Ale wróci. Ja to wiem. Mimo wszystko kocham tych idiotów. Tyle, że jego chyba bardziej.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
i wreszcie jest !. ;******** dziś dedyk dla ANKII ;) która to czyta, mojego bloga a ja jestem z tego bardzo dumna !. <3 dziękuje !.  tu mów twitter --> @karciaaaaaa  jak by ktoś chciał xD no i taak wiem nie jest za długi i przepraszam za to ;C ale obiecuję, że 13 bd dłuuuuższy !. no i niedługo (góra tydz.) się pojawiii !. ;D baaaj !. <3 + sorry za literówkii.