poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 11.



**Harry**

Dzwoniłem do Caro już chyba tysiąc razy, na nic. Wyłączyła telefon. Mimo, że się pokłóciliśmy i Caroline nie chce mnie znać nadal jest dla mnie kimś ważnym. Jedno nieporozumienie nie może zepsuć przyjaźni ? Wciąż nie rozumiem dlaczego była aż tak wściekła. Siedziałem na łóżku i zastanawiałem się nad tym.
-mogę ?-zapytał Niall  stojąc za drzwiami.
-tak, jasne wchodź !.-powiedziałem.
Nialler podszedł i usiadł koło mnie na łóżku.
-myślisz o tym co się zdarzyło wczoraj ?-spytał nieśmiało.
-tak, zastanawia mnie dlaczego Caroline się tak zachowywała, ja myślałem, że jest inna.
-inna ? Harry Ty chyba czegoś nie rozumiesz albo w ogóle tego nie widzisz.
-co masz na myśli ?-byłem trochę zdziwiony tym co mówi.
-wydaje mi się, że Caroline nie była dla Ciebie tylko przyjaciółką, wyglądało jakby była dla Ciebie kimś o wiele więcej,  potem natomiast straciliśmy z nią kontakt, Ty również.
-Niall, do czego zmierzasz ?-nie za bardzo go rozumiem.
-widzisz wszyscy byli  przekonani, że Caroline Ci się podoba…
-ja, nie wiem co mam o tym myśleć..
-Harry, proszę nie zrozum mnie źle, tak to wyglądało osobiście uważam, że Caro chyba też Cię „bardziej” polubiła dlatego nie dziwiła mnie jej reakcja na to co jej powiedziałeś.
-ja,- mówiłem powoli układając sobie wszystko  głowie-ja, już rozumiem nie wiedziałem, że ona i ja i żaby nie, nie brałem tego pod uwagę..
-nie mam nic przeciwko temu, że spotykasz się z Christy ale  mógłbyś zobaczyć się z Caroline i porozmawiać z nią o tym, wyjaśnić, naprawić.
-OK !. dzięki za tą rozmowę !.
-nie ma za co, mam pójść z Tobą ?
-nie sam to załatwię ale dzięki jeszcze raz.
-spoko, dla przyjaciela wszystko.
Powiedziałem wszystkim, że wychodzę, wziąłem bluzę i zamknąłem za sobą drzwi. Postanowiłem, że przejdę się parkiem. Samochodem pewnie miałbym szybciej ale dziś mam ochotę pieszo J. Po drodze zastanawiałem się co mogę jej powiedzieć aby dobrze mnie zrozumiała. Nie wiem w ogóle czy mnie wpuści do domu. Ale trochę optymizmu. Byłem już na miejscu. Zapukałem do drzwi. Cisza. Wyglądało na to jakby nikogo nie było. Ale Caroline nieme, ona raczej jest w domu. Musi być !.
-Caroline ?-zapytałem stojąc przy drzwiach.
-jesteś tam ?- nadal brak odpowiedzi.
Nacisnąłem klamkę i … mieszkanie było otwarte. Było to bardzo dziwne Caro zawsze jak była sama w domu zamykała drzwi, czyli zawsze. Wszedłem do środka i rozejrzałem się. Nikogo chyba nie ma. Pełno dziwnych myśli miałem w głowie. Zobaczyłem, że drzwi od łazienki są otwarte. Na podłodze leżała Caroline !. Była nieprzytomna !. Od razu wezwałem karetkę. Łzy napływały mi do oczu ale powstrzymałem się od płaczu. Pojechałem z nią karetką do szpitala. Zabrali ją na salę. Jak na razie nikt nie chce mi powiedzieć co z nią ?! Byłem wściekły ale bałem się o nią. To wszystko moja wina. Wpuścili mnie w końcu na salę.
-posłuchaj chłopcze, ustaliliśmy jakie leki przedawkowała i możemy ją wyleczyć ale wprowadziliśmy ją w śpiączkę ponieważ lek wyniszczał organizm, należy teraz za spokojem czekać aż antybiotyk pozbędzie się leków, które zażyła dziewczyna.
-czyli wszystko będzie dobrze ?-pytałem z zaniepokojeniem.
-nie do końca-powiedział lekarz.
-nie rozumiem ? dlaczego ?
-widzisz z racji tego, że stan dziewczyny jest dosyć nie stabilny oraz tego, że jest w śpiączce no właśnie. Niw wiadomo kiedy się z niej wybudzi może to potrwać tydzień, dwa, miesiąc a nawet rok, wszystko jest możliwe a my nie możemy już nic więcej zrobić.
-ja, znaczy dobrze, mogę z nią zostać ?
-oczywiście, powiadomiłem już rodziców powiedzieli, że przylecą jutro.
-dziękuję za informację.
-proszę bardzo.
Lekarz wyszedł i zostałem tylko ja i Caroline.
-przepraszam, Caroline tak bardzo Cię przepraszam !. to wszystko moja wina.
Chciałem wszystko jej wytłumaczyć ale coś mi przerwało.
-halo ?-powiedziałem podirytowany.
-Harry ?! gdzie Ty jesteś !. wiesz która jest godzina, martwię się o Ciebie !.
-spokojnie Lou, spokojnie.
-nie uspokoję się dopóki mi nie powiesz gdzie jesteś !.
-jestem w szpitalu i ..
-CO ?! niell mówił, że idziesz do Caro ale w szpitalu, co się stało? Kochanie kto Cię skrzywdził? Louis Cię obroniiii !.
-dasz mi skończyć ?!-byłem już zły.
-no mów.
-jestem w szpitalu  z Caroline która jest w śpiączce i zostanę z nią na noc okeeey ?
-ale co się stało ?
-słuchaj, to długa historia opowiem Ci wszystko jutro jak wrócę do domu.
-dobrze dobranoc  Harry, tylko wiesz grzeczne.
-jasne Lou dobranoc.
Spojrzałem znów na Caroline. Leży jakby była ze mną ale jednocześnie jest nie obecna. Okropne.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

HAPPY NEW YEAR !!!! <3333 dla wszystkich którzy czytają XD za parę naście minut koniec tegooo roku ;D mój był wspaniały a wasz ? ;****** nie wiem kiedy następny jak zwykle niedługo ;33 kochaaaaam ;> baaaj !. *______* i parę foteczekk ;*** ;pp