**Caro**
(parę dni później, po wyjściu
Caro ze szpitala.)
-Harry, muszę z Tobą porozmawiać..
-wiem, chodzi Ci o Christy, -przerwałam mu.
-tak, ja nie mam zamiaru nawet jej poznać i nie zapraszaj jej do mnie do domu bo jej nie wpuszczę.
-zachowujemy się jak dzieci !. proszę Cię !.- powiedział.
-nie, Harry to Ty zachowujesz się jak dziecko !. GDYBYŚ WRESZCIE PRZEJRZAŁ WIDZIAŁ BYŚ, ŻE CZUJE DO CIEBIE COŚ WIĘCEJ !. HARRY KOCHAM CIĘ IDIOTO !. a Ty mi nawijasz tylko o tej swojej...-przerwał ... całując mnie. Delikatnie, niepewnie, subtelnie i ciepło. To by trwało wieki gdyby nam ktoś nie przerwał. Christy. Miałam wrażenie jak bym zaraz miała eksplodować ze złości. KTO JĄ KURWA WPUŚCIŁ DO MOJEGO DOMU ?!.
-O, widzę, że przeszkadzam !.-powiedziała dziwnie oburzona.
-tak przeszkadzasz !. -krzyknęłam.
-nie !.-Harry się ze mną kłócił.
-jak nie ?!. i w ogóle kto Cię tu wpuścił Ty tępoto ?!.
-drzwi były otwarte a Harry mówił, że mogę wpadać. -ironicznie się uśmiechnęła.
-że co proszę ?. powiedziałeś tak ?.-byłam cała czerwona ze złości.
-nie naprawdę ona kłamie !.-zaprzeczał jakoś tak, że mu nie wierzyłam.
-Harry i Ty… Christy GET OUT OF MY HOUSE !. NOW.
-ale..
-wyjdź.
Christy od razu go wzięła z sobą i wyszli. Jak na nią patrzę to jest mi nie dobrze a jak patrzę na nich razem to po prostu sram tęczą. Jezu, męczący dzień. Idę coś zjeść. Jedzenie zawsze poprawia mi humor. Może dlatego tyle jem ?. Wydaje mi się, że powoli wracam do normalnego trybu życia. Powoli, bardzo powoli. Leżę tak sobie na łóżku i nie myślę po prostu jestem nie obecna czasem tylko spojrzę na mój telefon który ciągle dzwoni… 15 od Lou 14 od Hazz i 2 od … mamy ?. muszę oddzwonić. Zwlekłam swe cztery litery z łóżka, chwyciłam telefon i wybrałam numer.
-halo ?.
-cześć mamo, widzę, że
dzwoniłaś ale nie mogłam odebrać coś chciałaś ?.
-tak, nie bardzo rozumiem
dlaczego ostatnio znalazłaś się w szpitalu chciałam o tym porozmawiać.
-jaa, no wzięłam za dużo
jakiś przeciwbólówek no rozumiesz po
prostu zemdlałam i musiałam zostać w szpitalu trochę dłużej.
-zaraz, zaraz czy chcesz mi
powiedzieć, że to była próba samobójcza ?!.
-nie !. naprawdę nie !. to
był przypadek.
-takie rzeczy nie zdarzają
się przypadkiem !.
-Jezus Maria dlaczego moja
córcia chciała się zabić boże………
-mamo to nie tak, daj mi coś
powiedzieć !.
-nie Karolina,
-nie nazywaj mnie tak !.
Tak masz na imię !. koniec
tego za tydzień przyjeżdżamy do Ciebie i zabieramy Cię powrotem do Polski.
-, że co ?!.
-właśnie to co słyszałaś.
-JA PIERDOLE NIE.
-nie przeklinaj i koniec,
żadnego ale porozmawiamy jutro jeszcze dobranoc.
(rozłączyła się) Zaraz nie
wyrobię. Moje życie dochodziło już do ładu ale nie lepiej zabrać mnie powrotem do
Polski i wszystko zjebać. Nie, nie, nie tylko się teraz nie denerwuj tego
najmniej potrzebuję. Dobra wypadało by o tym komuś powiedzieć ale no cóż
wychodzi na to, że nie wszystkim zawsze
pasuje mój charakter cóż… po prostu nie mam komu. Mój telefon zaczął dzwonić
znowu, nie chciałam odebrać ale nie dawało mi spokoju kto dzwoni. Lulu.
-tak ?.
-co tak długo ?. dzwonię i
dzwonię…
-to nic tylko eh nie ważne, w
sumie tęsknie za Tobą.
-no i bardzo dobrze !.
-co….
-no bo wracam.
-co, ale jak ?. kiedy ?.
dlaczego ?. opowiadaj mi !. już. ;) wszystko ze szczegółami.
-no więc widzisz , praca jest
kompletnie do dupy nawet szkoda opowiadać mówię Ci powiedziałam sobie, że nie
ma co na siłę i wracam do was, cieszysz się chociaż ?.
-JEZU TAK BARDZO BARDZO
BARDZO !. <3
-ja też, ale kończę już bo późno
resztą za połączenie tyle kasy bulą..narreczki dobranoc.
-branoc, branoc.
Strasznie szybko mi zleciał
ten dzień. Sytuacja z Harrym ehh z deszczu pod rynnę. NO ALE LULU WRACA. I na
chwilę zapomniałam o tym, że wrócę do Polski…
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM nie będę wam wszystkiego tłumaczyć ... wiem, wiem długo mnie nie
było cóż wracam pełną parą blog spowrotem wraca w obieg mam nadzieję że bd
bardziej ciekawie. ;*************** pozdruffki dla wszystkich <3 kc kc kc.
(może dlatego, że w Twojej bluzie czułam się bezpiecznie)